W pierwszej ciąży poprosiłam koleżankę artystkę-fotografkę o kilka zdjęć i wyszła z tego bardzo ciekawa sesja z oczekiwaniem na przyjście dziecka w roli głównej.
Wydaje mi się, że warto na coś takiego się zdecydować, lub chociaż poprosić tatusia dziecka o staranne obfotografowanie kilku bardziej pozowanych zdjęć (moje mało pozowane, za to o bogatej wartości dokumentalnej - poniżej, autorem ilustracji mieszkanki brzucha był Tatuś) - dziewięć miesięcy mija szybko, a potem chociażby ma się zdjęcia poglądowe do wytłumaczenia czterolatce, gdzie się podziewała przed swoimi urodzinami. We mnie zdjęcia przyszłych mam z brzuszkami nieustannie budzą rozrzewnienie i ciepłe myśli. Sentymenty takie, ot co.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz