Po naszym pierwszym od bardzo zamierzchłych czasów wypadzie wakacyjnym (jeden z niewielu minusów - nieco przykrótki, 10 dni byłoby chyba rzeczywiście lepszym pomysłem) - jestem zdecydowanie za morzem! Spędziliśmy przecudowny tydzień w Karwi. Dzieciaki były zauroczone - morzem, plażą i wszystkim co się działo dookoła. Podróż nad morze upłynęła nam całkiem spokojnie, zrobiliśmy dwa przystanki i jadąc spokojnie i zgodnie z przepisami zajęło nam to 6 godzin. Z powrotem było trochę gorzej, bo później wyjechaliśmy i towarzystwo nie było już chętne do spania, za to do spiskowania i maltretowania naszych uszu decybelami - i owszem. Uśpiło ich w końcu jedzonko - zatrzymaliśmy się "Pod Złotą Rybką" (Matylda koniecznie kazała sprawdzić, czy nie mieszka tam wiedźma - nie mieszka, za to można smacznie podjeść, polecam placek zbójnicki). Obok barwnego budynku karczmy jest mini drewniany plac zabaw, dodatkowo z dużą trampoliną.
W Karwi mnóstwo było osób z małymi dziećmi - byliśmy tuż przed zakończeniem roku szkolnego. I nic dziwnego, jak na nasze warunki jest to miejsce całkiem przyjazne dzieciom. Spo ro jest "wyciągaczy dwójek" z rodzicielskiego portfela, ale przecież po to są wakacje, żeby trochę poszaleć :) Najlepsze gofry znaleźliśmy w nieco ukrytej cukierni "Kaszubski Wafelek" - pysznie chrupiące, słodkie i w uroczym kształcie z serduszkami. Warto wejść do środka - na ścianach wiszą stare fotografie i kilka obrazów, urozmaicających nieco nadgryziony zębem czasu wystrój.
Na obiad warto zajrzeć do smażalni Złota Rybka - tuż przy wyjściu z plaży, na pewno bardzo smakowite są tam frytki, smakują całkiem ziemniaczanie, nie torebkowo. Wakacyjnej rozpuście oddawaliśmy się jeszcze w cukierni-piekarni Konkol, polecam tam zwłaszcza drożdżówy z makiem i z serem a dla maluchów - puchate warkocze z makową posypką.
poniedziałek, 28 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz