poniedziałek, 11 października 2010

Bar mleczny zamknięto

Napomykałam niekiedy, że Maksio jest wielkim amatorem ssania. Tak jak przypuszczałam - zatkanie mu buzi w ten sposób i chwilowe odwleczenie wrzaskliwości ma przykre konsekwencja - Maksio dorobił się próchnicy. Jest więc żywym przykładem na to, że ludzkie mleko NIE posiada żadnych substancji jakoby mających zabezpieczać przed próchnicą. Być może są dzieci, które potrafią się samoograniczyć i korzystać z dobrodziejstw dostępności w jakiś rozsądnych ramach, Maksiu niestety do nich nie należy i obsługiwał się sam, co sprawiało, że kontrolę nad tym miałam właściwie żadną. Ponieważ gagatek w nosy śpi bardzo marnie (już nie wiem w tej chwili, czy to skutek, czy przyczyna) to zatkajdziób był wygodny i dawał mi jako tak dotrwać do rana. Jednak jeśli w grę wchodzą kwestie zdrowotne to moja motywacja do zakończenia tego uroczego okresu w życiu mojeog synka zdecydowanie się poprawiła i jak na razie jestem konsekwentna.
I tak, po dwóch latach i trzech miesiącach bar mleczny wywiesił kartkę - nieczynne.
Protesty są głośne i zdecydowane, ale chyba nam to wszystkim wyjdzie na zdrowie, przynajmniej taką mam nadzieję.
Matylda przytomnie zauważyła, że to dobrze, że Maksio nie ma już dostępu do "sii" - bo nie będzie miał próchnicy. Jeśli do tego dołożymy większą dbałość o picie przez nich głównie wody i porządne szorowanie paszczy przez dorosłego, to mam nadzieję, że u stomatologa będziemy się pojawiać jedynie na kontrolach i fluoryzacji. Przede mną jeszcze wizyta z Maksiem u dentysty, aż mnie ciarki przechodzą, ale - to się chyba nazywa konsekwencje. Damy radę :)

1 komentarz:

  1. Kurcze, Monika, ja już teraz boję się konsekwencji zamknięcia swojego baru, a nawet znacznego ograniczenia w dostępie, jednak zbliża się to wielkimi krokami, bo od stycznie wracam do pracy. Niestety mój synek zakochany jest w cycu, szczególnie nocą :-(.

    OdpowiedzUsuń