czwartek, 31 grudnia 2009

Piernikowe wariacje

W tym roku kolejny raz udało się nam wspólnie upiec masę pierniczków, nawet Maksio troszkę pomagał. Matylka bardzo lubi pomagać w kuchni i skwapliwie z tego korzystamy - zanim się jej pewnikiem odwidzi pomaganie rodzicom. Razem zagniatałyśmy ciasto, potem Matylka swoje wałkowała małym wałeczkiem od ciastoliny. Wycinałyśmy kształty różniaste - Matylda optowała za krokodylami i misiami, ja obstawałam przy bardziej tradycyjnych piernikowych ludzikach, choinkach i gwiazdkach.
Tym razem nie lukrowałyśmy pierników i są saute, ale i tak na choince wyglądają imponująco, a co ważniejsze - są przepyszne. Przepis pochodził z Matyldziowego przedszkola i rzeczywiście - jest prosty, pierniki wycina się łatwo, rosną umiarkowanie, a po 5 dniach w puszce lub na choince - miód w gębie.
Przepis leci następująco - 5 dkg masła, 20 dkg miodu, 20 dkg cukru - rozpuścić podgrzewając, nie gotować. Ostudzoną mieszaninę dodać do 60 dkg mąki z płaską łyżeczką sody rozpuszczoną w 1/3 szklanki mleka. Całości dopełnia jedno jajko i łyżeczka przyprawy do pierników. Zagniatamy (ma prawo lekko się lepić), schładzamy, wałkujemy, wycinamy, pieczemy ok 15 minut w 180 stopniach - czas zależy od wielkości ciasteczek. Ciasto jest elastyczne, daje się łatwo wałkować bez konieczności mocnego podsypywania mąką (kiedyś robiłam z innego przepisu i ostatnia partia była prawie samą mąką).
Pierniki są tak smaczne, że po cichu planuję upiec je znowu. Oczywiście w oryginalnym przepisie wprowadziłam drobne modyfikacje, coby było bardziej prozdrowotnie - mąka była pełnoziarnista (bardzo fajna nowość od Lubelli - mąka "Pełne Ziarno"), cukier był trzcinowy i ciemny jak tylko się da, mleko - kozie. Przy kupnie przyprawy do piernika warto obejrzeć skład, niektóre mają na pierwszym miejscu... mąkę pszenną (i tak właśnie smakują w gotowym wyrobie). Święta pachną piernikami - a małe łapki najsurowszych jurorów moich wyczynów kulinarnych same wyciągają się do smakowitych kąsków wiszących na choince.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz