poniedziałek, 19 lipca 2010

Bób

Na głównej stronie "gazety" wypatrzyłam ciekawy nagłówek - "bobobranie" i wiedziona głodem smaku spoza palety truskawkowo-czereśniowej, jaka u nas ostatnio niepodzielnie panowała w celu nasycenia się tymi efemerycznymi owocami - kliknęłam. Lektura zachęciła mnie do zakupu kilograma bobu i naszykowania czegoś mniej typowego niż bób gotowany w osolonej wodzie z masłem i solą (tak przygotowaną mini porcyjkę zjadłam ze smakiem tuż po ugotowaniu, mniam!)
Bobu tak dawno nie jadłam, że zapomniałam juz prawie, jak specyficznie pachnie i smakuje i jaki niesamowicie soczysty zielony kolor wyłania się z bladej skorupki. Komentarze pod artykułem zachęciły mnie do spróbowania Falafela - którego znamy z zakupów w naszym ekosklepie, chociaż tam dostępny jest jedynie w wersji z grochu włoskiego (ciecierzycy). Falafel wyszedł mi taki sobie (przezierał smak bobu mimo mocnego doprawienia i ciężko się smażyło, bo się rozpuszczał w oleju zamiast smażyć), w kuchni wygenerowałam straszny bajzel i naszła mnie refleksja że było bób zjeść jak zwykle, a falafelki kupić tam gdzie zwykle - i następnym razem tak zrobię.
Chyba muszę moim potworom zrobić parę zdjęć, miny przy próbowaniu nowych potraw są czasem przekomiczne. W ogóle to mam strasznie pogodne i uśmiechnięte dzieciaki, w sam raz na konkurs "Najpiękniejszy uśmiech świata" organizowany właśnie przez Humanę. Oj tak, moje miśki na pewno mają najpiękniejsze uśmiechy na świecie i cieszę się, że tak często mnie obdarzają nimi, to topi moje serce nawet jak jestem wkurzona na małe psujące łapki i krzyczące buzie.
Więcej o konkursach, może coś was skusi drodzy Rodzice: http://www.humana.pl/humosfera/konkursy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz