piątek, 13 listopada 2009

Jesienne smuteczki

Brak słońca daje mi się już porządnie we znaki, a do wiosny jeszcze tak daleeeko… Ciężko się zabrać za robotę, a spaceru się odechciewa czasem już po pół godziny – albo kapie na nos, albo zimno niemiłosiernie. Ale jak się ciepło opatulić i parasol w łapki – nie jest źle. Matylda nawet śmiga na hulajnodze, niezrażona warunkami atmosferycznymi. Czasem nie mam pomysłu, jak ich ubrać – za chłodno źle, za ciepło – jeszcze gorzej. A wskazania termometru bywają złudne. Jednak wizyta na www.meteo.waw.pl i rzucenie okiem na temperaturę odczuwalną i wilgotność zwykle rozwiewają wątpliwości. Czasem podpowiedzi można szukać tez wyglądając przez okno, ale teraz za oknem najczęściej jest puściusieńko, czasem ktoś szybko przemknie z wózkiem. Wracając do kwestii ubiorowych – wybraliśmy się na zakupy, małe stópki potrzebują ciepłych bucików, a nieco większe stópki co prawda mają cieplutkie emu z zeszłego roku, ale są „za luźne” i „nie chcem” a dodatkowo i tak są na styk, a pannica nam wystrzeliła jak topola. W ostatnim momencie – bo okazało się, że w naszym zaprzyjaźnionym sklepie (uśmiechy dla Wujcia!) to ostatnia dostawa zimowek – dzieciaczki stały się posiadaczami nowych butków. Rodzima firma Antylopa robi bardzo przyjemne obuwie, w cenie jeszcze do przełknięcia, zimowe mają w środku wyściółkę z białej wełenki, która w zeszłym roku świetnie się sprawowała – żadnych dodatkowych ocieplaczy nawet w mrozy, a nóżki zawsze ciepłe i suche (z małą pomocą impregnatu). Buciki są skórzane, ze sztywną piętką, można zapiąć solidnie na 2 lub 3 rzepy. Wzornictwo całkiem przyjemne, dzieciom też się podobają. Idziemy na spacer!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz