czwartek, 28 stycznia 2010

Sesja ciążowa

Kiedy byłam w ciąży, czas dłużył się niemiłosiernie, brzuch ciążył coraz mocniej, wszystko puchło i często byłam jęcząco-narzekająca. Z perspektywy czasu widzę, jak blade były te ciążowe bolączki w porównaniu z tym, co działo się i dzieje później. Niemiłe wspomnienie zacierają się skutecznie, a zostają w pamięci chwile przyjemne i zabawne, a pamięć warto wspomagać zdjęciami. Mam sporo zdjęć z brzuszkiem, mniej i bardziej artystycznych, z brzuchem mniejszym, większym, wystającym i mniej, z Matylką w środku, Maksiem w środku a Matylką na mnie. Więcej brzuszków nie przewiduję, tym cenniejszą pamiątką dla mnie są te zdjęcia.
W pierwszej ciąży poprosiłam koleżankę artystkę-fotografkę o kilka zdjęć i wyszła z tego bardzo ciekawa sesja z oczekiwaniem na przyjście dziecka w roli głównej.
Wydaje mi się, że warto na coś takiego się zdecydować, lub chociaż poprosić tatusia dziecka o staranne obfotografowanie kilku bardziej pozowanych zdjęć (moje mało pozowane, za to o bogatej wartości dokumentalnej - poniżej, autorem ilustracji mieszkanki brzucha był Tatuś) - dziewięć miesięcy mija szybko, a potem chociażby ma się zdjęcia poglądowe do wytłumaczenia czterolatce, gdzie się podziewała przed swoimi urodzinami. We mnie zdjęcia przyszłych mam z brzuszkami nieustannie budzą rozrzewnienie i ciepłe myśli. Sentymenty takie, ot co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz