środa, 31 marca 2010

... i po bilansie

Dzisiaj raniutko udało się nam zebrać, księżniczkę budził brat - słodko się przywitali na miły początek dnia. Maksio dał nawet pożyć w nocy, więc mama też jako tako. Bilans jak to bilans, w naszym przypadku nic szczególnego, Matylka miała pierwszy raz mierzone tętno - mają taki fajny aparacik dla dzieci, z misiami, trafiłyśmy dodatkowo na przemiłą pielęgniarkę, która dokonywała pomiarów - wyszło 90/50. Pierwsze badanie słuchu (pani szeptała różne wyrazy w drugim końcu gabinetu, Matyla dzielnie powtarzała, w ogóle współpracująca była). Jeszcze tylko waga, wzrost, wzrok - wszystko tiptopowo. Nie było się do czego przyczepić, mam zdrowiutką, świetnie rozwijającą się córę, z której jestem niesamowicie dumna - a co!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz