wtorek, 17 sierpnia 2010

Wszystko albo nic

Parę lat temu (widziałam raz śmieszne, oddające rzecz określenie czasu - B.C. - Before Children) czyli z dzisiejszej perspektywy wieki całe temu, kiedy byłam piękna i młoda, z racji charakteru i może paru innych czynników miałam tendencje do widzenia świata w barwach zdecydowanych - kategorycznie wszystko było albo białe, albo czarne.
Wystarczyły cztery lata bycia mamą i nic już nie jest takie, jak było dawniej. Z ciekawością obserwuję kilka zaprzyjaźnionych, na razie bezdzietnych lub już spodziewających się maluszka, par. I widzę, jak taki niby mały człowieczek powoduje rewolucję w życiu, wiele rzeczy przewartościowuje, inne wywraca do góry nogami. Jeśli ktoś nie ma dzieci, to ciężko mu niektóre rzeczy zrozumieć, a z kolei mi jako rodzicowi cięzko czasem coś racjonalnie wytłumaczyć. Patrząc skrajnie - posiadanie dzieci może człowiekowi przynieść wiele dobrego, wzbogacić jego egzystencję, poszerzyć horyzonty, zdywersyfikować wyzwania dnia codziennego. Z drugiej strony dzieci potrafią obnażyć nasze słabości, nierozwiązane problemy, potęgują nieodreagowany wcześniej stres. Prawda leży jednak raczej gdzieś pośrodku, świat nie jest przecież czarno-biały, im jestem starsza tym paradoksalnie bardziej to widzę, rozumiem i - doceniam jednocześnie.
W tej chwili wydaje mi się, że właśnie ten stres jest czymś, z czym trzeba powalczyć, dzięki czemu będziemy mieli więcej sił, humoru i dobrego przykałdu dla dzieci i drugie połówki. Jak?: Kilka przykłądów znajdziecie tu: http://medplaneta.pl/psyche/pokonac-stres - kilka punktów do przemyślenia w wolnej chwili. A aktywność fizyczną można zacząć od zaraz, co polecam wszystkim - nie tylko dzieciatym :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz