czwartek, 18 czerwca 2009

Magiczna różdżka

- Maaamaaa ja chcę płatki czekoladowe na śniadanie… - Ale nie mam płatków, dzisiaj na śniadanie są tosty. - Ale ja chceee… - Nie mamy płatków, musimy iść do sklepu. - Ale ja chceeeee… - Tłumaczę Ci -nie mam płatków i nie mogę Ci ich dać! - Maaaa… Łaaaa… Chceee… Łaaa…
Im bardziej wdaję się w dyskusję, tym głośniejsze wrzaski dobywają się z paszczy mojej pierworodnej. No - to zacznijmy od początku.
- Maaamaaa ja chcę płatki czekoladowe na śniadanie… - Dziś są tosty. - Ale ja chceee… - A ja chciałabym mieć magiczną różdżkę i wyczarować Ci taaakie wielkie pudło płatków, takie wielkie jak lodówka! (lekka konsternacja i śmiech) - Tak i dla Maksia tes! - To z czym chcesz tosta, z pastą czy dżemem?...
No sielanka normalnie, przez myśl by mi wcześniej nie przeszło, że tak banalny sposób może okazać się skuteczny. Ten i kilka innych fenomenalnych pomysłów na zmianę sposobu komunikacji z maluchem (i nie tylko!) znalazłam w książce "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" (A. Faber i E. Mazlish). Skuszona pozytywnym efektem kupiłam całą serię i często wracam do lektury. Na początku sceptycznie podchodziłam do sprawy, ale w naszym przypadku okazało się, że rzeczywiście słowa mają magiczną moc. Matylowe wrzaski i chandry zostały ograniczone, nasze nerwy - oszczędzone. Na początku trochę dziwnie się czułam mówiąc inaczej, niż dotychczas, zwłaszcza chwalenie w sposób opisowy zamiast stwierdzeń "bardzo ładnie" było dziwne, ale efekty są natychmiastowe i zachęcające nawet u trzylatki (inna sprawa, że nad wyraz kumatej, bardzo komunikatywnej i z dużym zasobem słów, co ułatwia sprawę). Oczywiście - nie jest to panaceum, ale moja wiara w wychowywanie bez kar (nie mylić z wychowaniem bez zasad, granic i konsekwencji!) została uratowana. Z tej samej serii i bardzo na czasie - "Rodzeństwo bez rywalizacji". Na pewno jeszcze poczęstuję kolejnymi scenkami z życia wziętymi.
Ze spokojnym sumieniem mogę polecić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz