Dzisiaj spodziewamy się wizyty mojego Taty, z okazji spóźnionego dnia Ojca mamy dla niego mały drobiazg i mnóstwo czasu na zabawę z wnukami. Od czasów kiedy sam był tatą trochę się zmieniło, myślę, że mężczyźni mogą w dzisiejszych czasach czuć się rozdarci pomiędzy tradycyjną rolą żywiciela rodziny - samca alfa, metroseksualnej istoty kreowanej w mediach, taty na urlopie macierzyńskim itp. Coraz więcej wymagań, coraz mniej czasu… Fajne podsumowanie tej kwestii - na stronie Humany.
Szczęśliwie w naszej rodzinie udaje się zachować jakąś równowagę. Matylda wie też już, że zarówno mama jak i tata pracują i praca w domu jest równie ważna i potrzebna. Wie też, że pewnego dnia mama będzie pracować więcej poza domem, a teraz czasem musi usiąść przy komputerze i wtedy trzeba dać jej chwilkę, by były środki płatnicze na lizaki (jeszcze chwila i myślę, że czas będzie na bliższe oswojenie jej z ideą pieniądza i może jakieś kieszonkowe do świnki skarbonki?). Na razie większość czasu spędzam z maluchami i staram się jak najwięcej z tego skorzystać i się nauczyć, widzę też, że im to służy, więc na razie zostajemy przy opcji: mama (głównie) w domu. Dziadkowie są doraźnie, opiekunka nie wchodzi w grę (za dużo się ich naoglądałam i nasłuchałam przy piaskownicy…), przedszkole na razie obejmuje tylko Matylkę. Doszłam do wniosku, że w obliczu tego, ile lat jeszcze będę musiała przepracować na biurowym etacie to czas poświęcony na siedzenie w domu jest relatywnie krótki, a korzyści w moim odczuciu - warte tego poświęcenia. Chcesz mieć zrobione dobrze - zrób sam. Mam dwoje grzecznych, kochanych, zdolnych dzieci, od których nie potrzebuję na gwałt się uwolnić. Z drugiej strony staram się korzystać z nadarzających się okazji by się za nimi po prostu troszkę stęsknić i zadbać o swoje zdrowie psychiczne (fizyczne też - w planach mam wieczorne bieganie / spacerowanie lub basen - a że Max ostatnio lepiej śpi to może uda się zrealizować). Nie odważyłabym się jednak nikomu polecić takiego czy innego rozwiązania, konstelacje rodzinne, układy są tak różne, sytuacja zmienia się dodatkowo z miesiąca na miesiąc (pod tym względem chwalę sobie bycie freelancerem i elastyczność, jaką mam dzięki temu - plus brak zmarnowanego czasu na dojazdy!) - każdy musi wybrać sam, może tylko rzucę trochę banalne stwierdzenie, że nie zawsze to co najłatwiejsze, jest najlepsze…
poniedziałek, 29 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz