Nieco ponad trzy lata temu rozpoczęła się moja największa życiowa przygoda - bycie mamą. Nie miałam najbladszego pojęcia, jak ten fakt zmieni moje życie, relacje z innymi i spojrzenie na świat (i bardziej prozaicznie -chociażby mieszkanie ). Nie było jednak strasznie, skoro po dwóch latach przystąpiliśmy z drugą połową do realizacji planu rodzinnego w 100% - i tym sposobem na świecie pojawił się brat Matyldy - Maks. Wcześniej tematy "dzieciowe" jakoś mnie nie pociągały, ba, był czas, kiedy zarzekałam się, że nigdy w życiu żadnych małych wrzeszczących potworów… Ale ze zbliżającą się trzydziestką coraz głośniej tykał nieubłagalny zegar i wraz z pojawieniem się na świecie małej istotki rzuciłam się w wir pracy jako pełnoetatowa mama - zakręcona pozytywnie wszystkim, co się z dziećmi wiąże - od wyboru wózka i płynu do kąpieli począwszy a na rozważaniach filozoficznych i psychologicznych skończywszy . Bycie molem internetowym wiele mi ułatwiło, na początku był gąszcz informacji i poruszanie się po omacku w kwestiach najbardziej podstawowych, jak karmić, uspokajać, usypiać i dbać o małego człowieka, który wydawał się taki kruchy. Skorzystałam z wiedzy i pomocy innych więc teraz moja kolej - na próbę zgromadzenia w tym miejscu blogowej przestrzeni chociaż części tego, czego udało mi się przez ten czas dowiedzieć i nauczyć.
Najważniejsze co do mnie dotarło, to jak ważna jest każda chwila w życiu, jak trzeba łapczywie chwytać dzień i wyciskać z każdej minuty tyle radości, ile się tylko da - bo po najmłodszych skarbach widać najbardziej, jak ten czas umyka - chwilę temu pierwszy krok, a dziś już przedszkolak… Żeby trochę ten czas dogonić pozapisuję więc to i owo, będzie co pokazać wnukom ;)
Tyle tytułem krótkiego wstępu, cała reszta w kolejnych odsłonach - bo słyszę, że najmłodszy z naszego klanu domaga się co najmniej przytulenia coby znów zapaść w sen.
środa, 17 czerwca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz