wtorek, 30 czerwca 2009

Zabawki lepsze i gorsze – część I

Mało jest zabawek, które tak dzielnie przetrwały próbę czasu, jak klocki Lego. Kolejne pokolenie dzielnie rozwija zdolności manualne, wyobraźnię i tym podobne budując z tych małych, pomysłowych i charakterystycznie stukających (najfajniej wielkim pełnym pudłem Duplo, efekt potrafi nieprzygotowanego przyprawić niemal o zawał serca!) kawałków kolorowego plastiku. Najmłodszy niuniek już opanował burzenie i powolne rozkładanie, teraz trenuje składanie do kupy. Ma też wielki ubaw pomagając w sprzątaniu klocków na koniec zabawy – z zachwytu aż sobie brawo bije wprawiając w zachwyt tych, którzy widzą to po raz pierwszy – jak dzisiaj Babcię, która wróciła z wizyty „u wód”. To jedna z zabawek, która chyba nigdy się nie nudzi, nawet jak na chwilę pójdzie w odstawkę - to nie na długo. Klocki z mojego dzieciństwa przetrwały w babcinej szafie i ostatnio przy okazji rodzinnego spotkania wszyscy siedzieliśmy i budowaliśmy, a dzieciaki bawiły się gotowymi modelami. Bo możliwości zabawy nie kończą się na maluchach – nawet z Duplo można przy odrobinie zdolności konstruktorskich, wspomaganych inspiracjami z Internetu i pomysłowością nadwornego inżyniera wyczarować coś innego niż wcześniej – co tym razem wrzucam w postaci dokumentacji foto. Piramida kryje w sobie duże możliwości, moja jest malusia, na youtube widziałam taką zbudowaną z 10 kilogramów klocków i o dziwo też była pusta w środku, miała tylko po środku od wewnątrz pomysłowe wzmocnienia. Poniżej – gwiazdka; chwilę mi zajęło odtworzenie kątów złożenia klocków, ale się udało. Można ją zrobić już z pięciu klocków w jednym rządku. A wszystko to siedząc i bawiąc się z dziećmi zabawką, z gatunku tych, które kupuje się dla nich, ale tak po cichu i dla siebie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz