piątek, 11 września 2009

Hummus czyli zdrowo i smacznie

Wczoraj wypróbowałam nową metodę gotowania ciecierzycy (grochu włoskiego) którą kiedyś znalazłam na puszka.pl. W skrócie – omijamy etap moczenia strączkowych przez noc, zagotowujemy, dajemy ostygnąć i gotujemy znowu do miękkości. Operacja się udała, cieciorka po półtorej godziny gotowania (razem z wcześniejszym zagotowaniem to w sumie około 3 godziny) nadawała się na przerobienie na pastę. Cała zabawa z humusem warta jest świeczki o tyle, że dzieci zjadają pastę łyżkami i krzyczą o jeszcze, a w składzie mamy same zdrowości: strączkowe (chyba cieciorka jest jednym ze smaczniejszych przedstawicieli tej rodziny, fajne są ziarenka ), surowy sok z cytryny, sezam, oliwę z oliwek, surowy czosnek, gruboziarnista sól aż ociekająca od morskich minerałów, kmin pełen dobroczynnych olejków. Świetnie nadaje się jako dip do surowych warzyw, używamy jej jako pasty do kanapek, farszu do naleśników, podkładu pod warzywka na grzanki itp. Świetnie smakuje z kiełkami (o których innym razem). Wykonanie jest tak łatwe, że grzech nie spróbować. Relatywnie najwięcej zabawy jest z ugotowaniem cieciorki, potem już idzie gładko. Pastę sezamową (tahini) można kupić, przy większym zużyciu bardziej opłaca się kupić nieoczyszczony sezam i zmielić sobie w maszynce do mięsa trochę na zapas. A przepis idzie tak: ugotowana ciecierzyca (250 g suszonej gotujemy do miękkości, ok. 1,5 godziny), 3-4 ząbki czosnku, pół szklanki tahiny, pół szklanki oliwy z oliwek, łyżeczka soli, sok z dwóch cytryn, łyżeczka zmielonego/utłuczonego w moździerzu kminu rzymskiego (nie mylić z kminkiem).
Urok tej potrawy tkwi także w fakcie, że składniki wymieszane razem dają w efekcie smak zupełnie inny niż składowe z osobna. Zupełnie jak Pesto, o którym innym razem, bo od tego skromnego sosu zaczęłą się moja przygoda ze spędzaniem czasu w kuchni w wymiarze większym niż czas potrzebny do zagotowania wody na herbatę.
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz