środa, 23 września 2009

Vibram FiveFingers – czyli jakie buty nosiłby Spiderman


Natrafiłam jakiś czas temu buszując po przepastnych odmętach Internetu na ciekawy produkt, który z całym impetem poruszył w moim sercu struny czułe na wszystko związane z próbami powrotu do bardziej naturalnego trybu życia. Na razie nie wybieram się w Bieszczady hodować marchewki, więc musze się zadowalać substytutami. Ochy i achy wydałam z siebie na widok okryć na nogi, widocznych na zdjęciu ilustrującym tego posta. Te pięć paluszków jakoś totalnie mnie ujęło, od pierwszego wejrzenia. Dodatkowo kiedy doczytałam o całej ideologii i biomechanice która stoi za nimi – moje zauroczenie zastąpił prawie zachwyt. Prawie piszę głównie dlatego, że jeszcze rzeczonych łapci nie posiadam i nie miałam okazji przymierzyć – następna dostawa do polskiego sklepu dopiero na wiosnę (no tak, nie sezon, teraz to czas na zakup wełnianych skarpet i dobrych śniegowców, brrr). Cała idea na minimalistyczne obuwie wzięła się z obserwacji, że od lat 70. pomimo ciągłego zwiększania amortyzacji i ochrony w trampkach do biegania liczba kontuzji na 100 biegaczy nie uległa zmianie. Ci, którzy biegali boso (zupełnie boso, tak, były takie przypadki wśród profesjonalnych sportowców, nawet maratończyków!) bardzo sobie taki rodzaj biegania chwalili. Swoisty powrót do korzeni po przebadaniu okazał się być faktem – biegając boso wykorzystujemy pełnię możliwości stopy, wzmacniamy mięśnie, kości, więzadła, poprawiamy postawę. Całość układu jest wzmocniona, więc i o kontuzje trudniej. Bieganie całkiem boso jest z technicznego punktu widzenia nieco ograniczające – słabo widzę jogging slalomem między kawałkami szkła, psimi kupami i innymi uroczymi elementami naszych lasów, łąk i parków. Strasznie fajnie to wszystko brzmi w teorii, mam nadzieję, że do wiosny mi nie przejdzie i będę mogła zdać szczegółową relację z testów. Chyba, że do tego czasu pojawi się coś jeszcze lepszego (a może nieco tańszego?) w tej dziedzinie. Więcej na www.vibramfivefingers.com

2 komentarze:

  1. problemem jest kupienie takich butów w PL :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli przypadkiem wybierzesz się do wwy - w Factory Ursus widziałam kilka modeli - można przymierzyć i sprawdzić, czy jest się w ogóle o co bić ;)
    Jeśli zaś pogodzisz się z niewielkim ryzykiem to polecam zamówienie przez internet, poprzedzone dogłębną analizą rozmiarówki ze strony producenta.

    OdpowiedzUsuń