czwartek, 17 września 2009

Maks stawia pierwsze kroczki…

… a ja jestem bardzo szczęśliwa, że mogę z nim być i mogę być celem tych pierwszych wędrówek, od kanapy w ramiona rodzica. W jego perspektywie to pewnie przynajmniej odpowiedniki podróży na księżyc, albo i dalej. Nasz dzielny chodziaczek nadal dziarsko i zamaszyście wcina pierś i jakoś na horyzoncie nie widać końca, ale staram się to traktować bardziej jako przywilej (i w jakimś stopniu wygodę), niż przykry obowiązek.
Tendencja jest ogólnie w naszym społeczeństwie mam wrażenie taka, żeby dziecko jak najszybciej usamodzielniać, odstawiać od piersi, uczyć samodzielnie zasypiać, przekazać w opiekę opiekunce. W efekcie maluch jest coraz dalej od rodzica, czasem się domaga bliskości na różne sposoby, ale czasem sobie po prostu daruje. Współczesne dziecko na pewno szybciej jest samodzielne w naszym, dorosłym sensie, ale czy bardziej szczęśliwe? Pierwsze lata, w których kształtuje się trzon osobowości powinny być wypełnione poczuciem bezpieczeństwa, ciepłem, nieskrępowaną zabawą – to baza na przyszłe, dorosłe życie i źródło inspirujących wspomnień. Świat nie jest czarno-biały i nie mam złudzeń, że czasem lepiej zdecydowanie dla obu stron, żeby trochę od siebie "odpocząć". Dzieci przychodzą na świat bez instrukcji obsługi, do ich posiadania nie jest potrzebny żaden papierek czy egzamin, wszystko kręci się wokół wewnętrznego poczucia odpowiedzialności, chęci doskonalenia się w tej nowej roli. Zwłaszcza dzisiaj jest ciężko pogodzić wszystko i nie dać się zwariować – poświęcić trochę czasu dzieciom, a trochę sobie (i sobie nawzajem), wrócić/nie wrócić do pracy, pracować w domu (i borykać się z podejściem, że skoro pracujesz w domu to pewnie się nudzisz, a tu praca – i już dzwonią, na kiedy będzie?, rzeczy domowe do zrobienia i momentami nie ma kiedy w nosie podłubać). Nie ma rozwiązań uniwersalnych, jedyny ratunek chyba w zachowaniu trzeźwego spojrzenia i zmuszaniu się do ciągłej elastyczności jeśli ktoś jej nie posiada sam z siebie.
Nagroda w tym wyścigu to coraz bardziej zębny uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz