piątek, 9 października 2009

Dwa plus dwa


Pięć lat temu – równiutko – w uroczy, nieco chłodny dzień zawarliśmy z moim ukochanym związek małżeński (poważnie brzmi) – to już pięć lat, a cały czas mam świeże wspomnienia z tego dnia, było to bardzo pozytywne przeżycie. Przygotowywaliśmy się dzielnie wcześniej – wizyta w Urzędzie Stanu Cywilnego celem wypełnienia wstępnych papierków i zarezerwowania terminu, potem wybór miejsca na obiad dla rodziny i najbliższych (knajpki już niestety nie ma – chlip… ale są inne greckie, w jednej z nich zamierzamy świętować rocznicę). Potem łażenie po sklepach, wybór obrączek (z perspektywy wybór był słuszny, są solidne w wadze, nie widać na nich śladów zużycia, a białe złoto łączone z tradycyjnym dobrze się komponuje z innymi ozdobami), przymierzanie – garnituru i sukienki, jeszcze buty, umawianie się z fryzjerką (dzięki Kasiu – za fryzurę na ślub, każde fajne strzyżenie moje i Matyldy, mam nadzieję, że wrócisz do pracy i Maksia też cincin…). Wszystko się udało koncertowo, szczęśliwie mój kochany, zapobiegliwy przyszły mąż umył i zatankował dzień wcześniej naszego białego latawca, bo zamówiona taksówka nie dotarła. Golf służył za limuzynę, na masce umocowaliśmy bukiet i wjechaliśmy - jak paniska pod sam Urząd na Starówce. Gości było duuużo, pięknie nam klaskali, dobrze życzyli. Życzenia – jak widać się spełniły, po pięciu latach bilans jest mega dodatni – ja uważam się za osobę bardzo szczęśliwą (z małymi górkami, dołkami – ale w normie!) mamy dwoje cudownych, zdrowych i (już szczęśliwie nieco) podchowanych dzieci. Do tego przytulny dach nad głową, przyzwoite cztery kółka, wykształcenie i praca pozwalająca to wszystko jako tako utrzymywać. Kolejne rocznice przed nami, z nadzieją i optymizmem patrzę w przyszłość, jednocześnie staram się jak najbardziej docenić codzienność, bo jest się czym cieszyć, bez dwóch zdań. Dziękuję Ci Kochanie za ostatnich 10 lat, najlepszych z mojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz